Ile warty jest spokój w Inteligentnym Domu?
Do niniejszego wpisu skłonił mnie wpis na blogu Sztywniaka – http://www.inteligentnydom.lic.pl/dzien-z-zycia-z-fibaro-nigdy-nie-jest-nudno/, który opisuje swoje perypetie z urządzeniami jednego z nowszych rozwiązań dla Inteligentnego Domu.
Serdecznie współczuję jego użytkownikowi. Włożył ogrom pracy w stworzenie tego chyba pierwszego i jedynego na prawdę inteligentnego domu w Polsce… To, jakie możliwości (wykonane!) opisuje na swym blogu jest niesamowite. Gdyby ktoś chciał zamówić napisanie tych wszystkich funkcji na indywidualne życzenie musiałby chyba zapłacić więcej, niż za dom.
Niestety jak to często się zdarza, za dużymi możliwościami urządzeń i nieprzebraną ilością możliwych urządzeń współpracujących nie idzie niezawodność. Znam trochę specyfikę pracy informatyków w Polsce – zakładam, że błędy wynikają z presji nadążenia za światem zwłaszcza w dziedzinie Internet of Things, gdzie co tydzień są nowe „wodotryski”…
Polscy informatycy też nie wiedzieć czemu mają zwyczaj zwyczajnie nie wprawdzać efektów swojej pracy (a wystarczy za każdym razem po zmianie jakiejś komendy sprawdzić, czy funkcjonuje). Tak, to jest (dla mnie było) nie do uwierzenia, że polski informatyk po zmianie czegoś w programie zwyczajnie przechodzi do kolejnych zadań, jakby przeświadczony, że się nie pomylił… Tak zresztą jest nie tylko z informatyką, podobnie zachowują się inżynierowie, elektrycy itd. Ale nad tym wątkiem nie ma co się powtarzać, niekompetencja to chyba druga (po bezinteresownej zawiści) cecha narodowa Polaków (narzekanie to trzecia). Jak kogoś interesuje moje zdanie to odsyłam do mojego tekstu w blogu o innej tematyce – http://bezemerytury.pl/zle-sie-dzieje-w-panstwie-polskim.
Nie wiem, jak będzie z systemami KNX i Crestron, jakie wyłącznie stosujemy, na razie (odpukać) na ok 150 realizacji od 16 lat, jakaś awaria zdarza się nam raz na pół roku. Czyli dwa razy w roku któreś z pewnie 5000 urządzeń odmawia posłuszeństwa. Mówi się, że KNX jest drogie i nie ma obecnie takich możliwości, jak nowe systemy, ale dla nas jako instalatorów (oraz dla większości naszych klientów), bezawaryjność KNX jest nieoceniona. Na pewno warto tę kwestię uwzględnić przy wybieraniu rozwiązań do swojego domu.
Panie Mariuszu od 11 lat pracuję w dużej firmie IT zajmującej się m. In tworzeniem indywidualnego oprogramowania. Piszemy duże, czasami globalne systemy dla takich firm jak Bmw, Daimler, VW… itd. Z Przyjemnością co dnia widzę jak kilkuset polskich informatyków z pasją, oraz dbałością o jakość wykonuje swoją pracę. Wymagania jakościowe są naszych klientów są ogromne. Dzięki odpowiednim procesom zapewnienia jakości tworzymy oprogramowanie którego jakość i niezawodność potwierdzają jest przez zewnętrzne audyty a ostatecznie przez sprawnie funkcjonujące systemy naszych klientów. Można? Można!
Wszystko zależy priorytetów firmy które przekładają się na odpowiednie procesy.
Reasumując uważam iż nieodpowiedniej jakości należy upatrywać nie w niezależnej pracy polskich informatyków lecz w nieodpowiednim systemie firmy co Przekłada się na pracesy dopuszczające niezadowalajaca jakość
Pozdrawiam
Marek
Panie Marku, dziękuję za komentarz. Tak, procedury jakościowe są tu kluczem do rozwiązania wskzanego przeze mnie problemu. Jakby dany pracownik miał obowiązek (ale taki, który będzie wykonywał) za każdym razem użycia produktu/usługi, jaki/ą zmodyfikował to w mig byłyby wyłapywane błędy.
W moich firmach zwykle to ja byłem tym wyłapywaczem błedów, więc do klienta już nie trafiały, lub były korygowane przed rozpoczęciem używania. Ale co raz więcej dzisiejszych „firm” to po prostu dana osoba. Nie ma kto jej poprawić.
Przypadek użytkownika jaki był inspiracją do mojego wpisu jest jednak inny, to duża firma, jednak najwyraźniej bez procedur, jakie są w Pana firmie. Finał pewnie będzie taki, że firmy bez procedur będą miały co raz gorszą opinię, a Pana firma przetrwa niejeden kryzys dzięki jakości swoich uslug, czego oczywiście Panu życzę 🙂