Co jest ważne w pracownikach?
W szkole, gimnazjum, na studiach uczą nas różnych rzeczy. Każdy nauczyciel swój przedmiot uważa za najważniejszy. I prawie każdy zapomina, że najważniejsza będzie ta wiedza, która się szybko przyda. A przyda się, jeśli jej znajomość pozwoli mieć dobrą pracę i dobre w niej wyniki. Poniżej moje osobiste (jak to na blogu) zdanie, co jest ważne w pracowniku firmy tworzącej inteligentne systemy.
1. Uczciwość (nie patrząc na koszty ucinam kontakt z osobą nieuczciwą, zarówno pracownikiem, jak i klientem)
2. Myślenie („za 2h poproszę 1000 naklejek zadrukowanych adresami z tej listy w excelu”)
3. Uprawnienia SEP (poza oczywistym aspektem bezpieczeństwa trzeba wiedzieć, „dlaczego ciągle mi wybija różnicówkę”)
4. Odwaga szybkiego przyznania się do błędu/niewiedzy (oszczędza czas i pieniądze, bo prawda i tak wyjdzie)
5. Zdolności manualne („zamontować gniazdo 230V w 10min”)
6. Prawo jazdy (i praktyka)
7. Obsługa AutoCAD (podstawowa, ale sprawna – „przerysować rzut mieszkania, zaznaczyć i ponumerować lampy w godzinę”)
8. Umiejętność tworzenia czytelnych i logicznych zestawień w Excelu (by odbiorca nie domyślał się, jak to czytać, ani nie musiał się zastanawiać, jak to podsumować)
9. Umiejętność pisania po polsku (stawianie spacji przed przecinkiem świadczy o jej braku)
10. Kultura osobista, sympatyczność i schludny wygląd (nasz klient oczekuje kontaktu z osobą na poziomie)
11. I dopiero teraz znajomość urządzeń KNX, programu ETS itd (niekonieczna, tego pracodawca może nauczyć w miesiąc)
Czy w powyższym widzicie coś, czego uczycie się przez 5 lat na politechnikach, za co chcecie zarabiać 3-4 tys na starcie? Przy okazji wbiję kij w mrowisko – uważam, że program na studiach jest przeładowany zbędną i nieaktualną „wiedzą”, gdyż nie ma co zrobić z „zasłużonymi wykładowcami”, choć powinno się im podziękować i zatrudnić kilku sprytnych hackerów z liceum, którzy nauczą studenta myśleć i rozwiązywać problemy, księdza, który nauczy, by być uczciwym, odważnym i miłym, oraz „pana Kazia”, który pokaże, jak się montuje gniazda i używa śrubokręta.
Dokładnie Panie Mariuszu, dlatego ja kiedy spotkam wartościowych ludzi to staram się uczyć od nich jak najwięcej, a Panów Kazików szukam wśród znajomych rodziców i staram się im pomagać za darmo jeżeli mają jakieś roboty – Widzę, że naprawdę warto.
W tym wypadku zgodzę się z Panem w 100%. Z resztą tak jak pisałem w poprzednim temacie, nasz system edukacji nie działa tak jak powinien. Mam takie samo zdanie, że większość „profesorów” siedzi na tych uczelniach i nic nie robi, nie chce im się uczyć studentów. Zwolnić ich nie zwolnią, bo uczelnia musi mieć określoną ilość profesorów i doktorów, by otrzymać akredytacje, no i co by taki 60 letni profesor robił, gdy przez paręnaście lat siedział na krześle i nic nie robiąc sporo zarabiał. Kolejnym moim zdaniem problemem są niskie zarobki kadry, przez to większość z nich prowadzi własne firmy, z których mają największe pieniądze. Na uczelni czasem to jest ułamek ich zarobków, przez co po prostu się nie przykładają. Załóżmy że mimo, że mają firmę, rewelacyjnie uczą studentów. Kończy rok parędziesiąt osób, z czego część z nich też by pewnie założyła firmę konkurującą z firmą profesora/doktora, co przy polskim bezrobociu by było dla nich myślę jakimś problemem (kolejna konkurencja).